piątek, 25 września 2009

sprawy drobne ciąg dalszy choroby

Walczę jeszcze z jednym wirusem, tone w morzu zużytych chusteczek, ale jest coraz lepiej.

Jeśli chodzi o przygotowania do wyjazdu to okazało się, ku naszej radości, że biuro przetłumaczy nasze CV na język Angielski! Braliśmy się do tego chyba już od miesiąca z marnymi rezultatami a tu taka miła niespodzianka :) Mieliśmy to zrobić jak od uczelni dostaniemy odpis dyplomu w języku obcym. Niestety nie dostaliśmy go jeszcze chociaż jest już czas zgodny z regulaminem, który brzmi, że dyplom w języku angielskim będzie udostępniony w późniejszym terminie. Sprytny ten zapis nie wyklucza, że będzie można odebrać w grudniu popołudniu, albo i później... Wiszenie na telefonie przez półtorej godziny i słuchanie melodyjki, która się powtarza co pół minuty (wychodzi że ją słyszałem około 180 razy WOW już wiem co mi jutro będzie w głowie grać) nie przyniosło oczekiwanego rezultatu połączenia się z dziekanatem i uzyskania informacji, czy może ten dyplom jest dostępny. Z tego powodu jutro pofatyguje się osobiście i aby nie było tak pięknie wezmę udział w dyscyplinie, którą Polacy sobie umiłowali, czyli będę stał w świetnej długiej kolejce. Na szczęście są numerki jak na poczcie. Liczę, że w Australii będą lepiej zorganizowane takie sprawy :)

Mając już CV i referencje w języku angielskim będziemy mogli czuć się pewniej, ale czy nie za pewnie? Jak będzie wyglądać sytuacja na miejscu okaże się już za 5 dni + podróż... Odliczanie trwa

Brak komentarzy: