poniedziałek, 10 maja 2010

Okopcowanie, obgarnianie, czyli co ja robię? Może zaściółkowanie?!?

Poniedziałek, zaczyna się nowy tydzień i z samego rana praca. Ponowie w Moorbanku. 

Droga o wschodzie słońca w Moorbanku

Piękny widok na zasłonięty plac budowy
To co powstanie w miejscu gdzie obecnie pracuje.

Dzisiejsze zadanie mulching, czyli jak to słownik przetłumaczył okopcowanie lub obgarnianie. Samo słowo molch oznacza: mierzwa, obkład, chochoł, ściółka. Dla ułatwienia przyjmijmy, że to oznacza zaściółkowanie posadzonych roślin. Tylko takie słowo nie istnieje! W wynikach googla pojawia się ono 2 razy! Ja jednak zaryzykuję i będę tego słowa używać, za co przepraszam wszystkich językoznawców. Jeśli ktoś ma jakiś pomysł jak to można inaczej nazwać czekam na propozycje!
Cały dzień woziłem taczkę, gdzie specjalna koparka załadowywała ściółkę na 3 taczki równocześnie i później w trzy osoby woziliśmy i rozrzucaliśmy to co na taczce dookoła nowo posadzonych roślinek, gdzie dwie dodatkowe osoby równomiernie to rozprowadzały. 

Zaściółkowane roślinki

I ich dalsza część. W tle cały plac, który pewnie też będzie trzeba zaściółkować w niedalekiej przyszłości.

Plac zabaw...

... w oczekiwaniu na nawierzchnię.

Zaściółkowywanie było dosyć nużącym zajęciem, ale w tej ściółce można było znaleźć piłeczki golfowe, więc były niby zawody, kto znajdzie więcej piłeczek w swojej taczce... 
Praca i końcowe porządki poszły sprawnie dzięki czemu skończyliśmy 15 minut wcześniej, co dało mi możliwość zdążenia na wcześniejszy autobus i zaoszczędzenia 30 minut czekania na następny! W centrum spotkałem się z Malinką, w jednym z foodcourtów zjedliśmy kolacjo-lunch i ja poszedłem do szkoły, gdzie jak zwykle mało się działo.

Brak komentarzy: