czwartek, 18 lutego 2010

Bezrobocie na życzenie

Już nie pamiętam kiedy zwyczajnie nie włączyłem sobie budzika i pozwoliłem swojemu organizmowi spać tyle ile sam potrzebuje. Po pobudce chciałem się wydostać z tego samego stanu w jakim byłem 3 miesiące temu, czyli stanu bezrobocia, tylko że na własne życzenie. Po poszukiwaniach pojechałem do szkoły w której tak jak zwykle prawie się nic nie działo, a po przerwie był czas na zrobienie pracy zaliczeniowej. 
Po powrocie do domu jeszcze potrzebowałem 30 minut na dokończenie i wysłanie pracy, którą zrobiłem w szkole i już był czas aby oddać się w ramiona Morfeusza.

Dzień w objęciach Morfeusza przy usypiającym cichym szumie wiatraczka chłodzącego procesor

Brak komentarzy: