poniedziałek, 1 lutego 2010

Ponownie sam w podgrupie

Kolejna dawka wahań nastroju, albo pokazanie jaki ze mnie drań. Tak można powiedzieć o nastroju Garfielda w dniu dzisiejszym. Przyszedłem na 7:30 i było sympatycznie, około 9 przyszli Włosi i od tego momentu Garfield przeobraził się w tyrana, nic mu nie pasowało, wszyscy za wolno pracowali i to co zrobili było nie tak jak on chciał... Dla mnie moje wczorajsze opalenie było jeszcze dodatkowym problemem. Każdy ruch sprawiał, że czułem spieczone miejsce na moim ciele. Jednym z punktów dzisiejszej pracy było ponowne złożenie betonowej ławki. Zupełnie nie rozumiem po co została rozebrana. no ale to szczegół, w końcu nie muszę wszystkiego rozumieć. Podczas tej operacji każdy miał pomysł jak to zrobić, więc ja już nie chciałem dodawać kolejnych idei tylko po prostu pomagałem. W pewnym momencie Garfield rzekł do mnie abym nie udawał, że nie wiem co się dzieje. Po chwili wyraziłem swoją opinię, która została skomentowana: o architekt się odezwał... Po na szczęście udanej tej operacji dalej wyrównywaliśmy ziemię w magicznym ceglastym kręgu. Jak Włosi wyszli niezrównoważony Garfield zrobił BBQ (Włosi powiedzieli, że nie chcą) i był ponownie bardzo uprzejmy i miły... 

W szkole ciąg dalszy zasad bezpieczeństwa, a druga część zajęć była poświęcona dalszemu przygotowywaniu prezentacji. Do mojej grupy doszedł jeszcze jeden Czech, jednakże po przerwie ponownie zostałem sam już na 5 osobową grupkę... Ale miło. 
Po szkole 15-osobową grupą (około połowa całej klasy) wyszliśmy zintegrować się przy piwku, a później przy koncercie reggae na żywo. Bardzo sympatycznie. 

Brak komentarzy: