poniedziałek, 22 lutego 2010

I znowu dziura w oponie!

Z rana, tzn. przed południem zaczęliśmy przeglądać i robić porządki w tysiącach zdjęć jakie już zrobiliśmy w lutym. Trochę się tego uzbierało. Po około 2 godzinach po prostu usnąłem i gdyby nie wcześniej nastawiony budzik spóźniłbym się do szkoły. Tam mieliśmy dość ciekawe ćwiczenie, które już kiedyś zresztą miałem na zajęciach w SWPS-ie. Po powrocie ze szkoły do domu praktycznie od razu wyszedłem, a raczej pojechałem na rowerze po Malinkę. Spotkaliśmy się w parku gdzie stał jej rower zostawiony dla mnie kilka dni temu.

Wracając do domu zła passa łapania flaka niefortunnie przeszła na Malinkę, bowiem pękła jej dętka w tylnim kole. Na nieszczęście nie miałem ze sobą niczego aby tą dziurę załatać, więc zostawiliśmy rower koło pobliskiej stacji benzynowej. Malinka złapała autobus, a ja podjechałem na rowerze na przystanek gdzie wysiadła i razem się przespacerowaliśmy do domu. Trochę to wydarzenie pokrzyżowało nam plany na jutro. Cóż, wszystkiego przewidzieć się nie da.




W drodze sprawdziliśmy czy na rozkładzie jest numer autobusu, który wczoraj się nie zatrzymał na przystanku. I BYŁ!!! Nawet godzina się zgadzała, o której wtedy przejeżdżaliśmy! Po większym dochodzeniu dowiedzieliśmy się, że ten autobus zatrzymuje się tylko jak ktoś chce wsiąść. Zupełnie nie rozumiem tego systemu!

Brak komentarzy: