wtorek, 23 lutego 2010

Gdzie ta praca, gdzie ten szał, no gdzie to jest?

Tuż po porannym ogarnięciu się wyjechałem na North Sydney w poszukiwaniu szczęścia w znalezieniu pracy. Następnie swoje poszukiwania przeniosłem do Sydney, a później przejechałem się do pizzerii w której byłem jakiś czas temu. Wszystko z rezultatem jakim można się spodziewać, czyli albo na 100% nie albo może zadzwonią, czyli 99,9% że nie zadzwonią! Po tych przejażdżkach był już czas aby iść do szkoły, w której nic nadzwyczajnego się nie działo. Za to jak wróciłem do domu czekał na mnie wspaniały przepyszny obiadek :)

Brak komentarzy: