niedziela, 21 marca 2010

12 godzin pracy

Dziś niedziela, a mi się zapowiada długi pracowity dzień i z tego powodu się cieszę! W pracy pojawiłem się przed czasem i jeszcze nikogo nie było, więc w spokoju poczekałem przed frontowym wejściem. 15 minut po czasie trochę się zaniepokoiłem, że nikogo jeszcze nie ma, więc przeszedłem się do tylnego wejścia, gdzie wszystko było pozamykane. Na szczęście po kolejnych kilkunastu minutach wszyscy zaczęli się schodzić. Pierwszego klienta mieliśmy już przed czasem, co mogło oznaczać, że będzie dzisiaj bardzo duży ruch. Na szczęście było średnio dużo ludzi, ponad 12 godzinna praca naprawdę może wykończyć. Na sam koniec poszedłem na rozmowę do głównego szefa, który powiedział mi, że widać, że jestem mało doświadczony i że może mi płacić strasznie śmieszną kwotę za każdą zmianę, a raczej powiedział mi, że za trening... Jeszcze mógłby to być trening, gdyby mi coś mówił jak robić i coś podpowiadał, a ja po prostu pracowałem jak inni... Napiwki w tej restauracji są jeszcze mniejsze... Teraz już rozumiem dlaczego jest tam tak duża rotacja kelnerów. Ale to już wybór tego szefa. Po pracy przyjechał po mnie Yoyo z Sarą i razem wróciliśmy do domu samochodem. Zmęczony po prostu padłem!

Tak wygląda wejście do restauracji.

A w tle znany PeterPan's :)

Witający kucharz w oknie

Brak komentarzy: