sobota, 3 października 2009

Dzień w którym zobaczyłem Operę

Zmiana czasu jest ciężką sprawą. W nocy ciężko usnąć, w dzień chce się spać. Chyba mnie to nie dotyczy, ja bym mógł spać cały czas :)
Po wczesnym pójściu  spać około 18 wstałem około 10 i mógłbym jeszcze! Na szczęście postanowiliśmy, ze pojedziemy do centrum i zobaczymy to co zobaczyć warto.

Udało się bez problemu dojechać, poszliśmy do biura i załatwiliśmy papierkową robotę. Poszliśmy jeszcze do banku założyć konto. Później zaopiekowaliśmy się naszymi żołądkami i był czas na zwiedzanie. Pierwszym i głównym celem była oczywiście opera! I muszę przyznać, jest cudna, choć nie aż taka duża jak mi się wydawało. W pobliżu zauważyłem plakat:

Czyli będzie można zwiedzić operę od środka, za darmo SUPER! Niestety ceny są tu wysokie, więc trzeba bardzo oszczędzać.
Przeszliśmy się jeszcze pobliskim parkiem, z powrotem w stronę centrum. Zaczęło się robić już dosyć wietrznie. Słońce niestety było schowane nad chmurami. Po drodze minęliśmy, muzeum Sydney. Niestety zwiedzanie zostawiliśmy sobie na późniejszy termin. Szukając już przystanku powrotnego wstąpiliśmy na kawę i zrobiliśmy zakupy pierwszej i drugiej potrzeby. Bilet tygodniowy na komunikacje miejska kosztuje tu w przeliczeniu ponad 110 PLN! Wpadliśmy na pomysł aby kupić rower. Niestety jak ma być taka pogoda (zaczęło akurat padać) to ciężko będzie jeździć na rowerze. Ale nic pomyślimy jeszcze co i jak w końcu jest wiosna! Do domu dojechaliśmy około 18 i wyszliśmy coś zjeść. Niestety w sklepie nie znaleźliśmy czegoś aby sobie ugotować. Około 100 metrów od mieszkanie gdzie jesteśmy jest pizza. W miarę smaczna (od razu spróbowaliśmy)! Wieczorem drobne porządki w pokoju, wyjść nam się nie chciało, ponieważ zaczęły walić pioruny. Jeszcze rozliczenia i spać. Kurcze jak ten czas pędzi, już wybiła 1 w nocy! Dobranoc

Brak komentarzy: