sobota, 17 października 2009

Od baru do baru, poznajcie tych albo... czekajcie na telefon.

Rozpoczynać kolejny post znowu od godziny, o której urządzenie zwane budzikiem zaczyna dzwonić, jest już dla mnie mało interesujące. Jednakże wstawanie w sobotę o godzinie nie różniącej się od pory wstawania w dzień powszedni jest jeszcze gorsze, ale przynajmniej coś się działo.

Tak dzisiaj miałem swoje pierwsze  interview w AU. Tym właśnie wydarzeniem się ostatnio bardzo stresowałem. Teraz już jest po wszystkim z rezultatem mizernym. Tak słabo ponieważ okazało się, że jest to firma rekrutująca aktorów, piosenkarzy itp. Chcieli 350$ za jakąś sesje zdjęciową i coś tam jeszcze oferowali. Widocznie w tych ilościach resume jakie wysłałem tam się akurat znaleźli. I po co był ten cały stres i cyrk z rozmową? No nic przynajmniej trochę sobie pogadałem na tym interview i już następnym razem będę szedł trochę bardziej wyluzowany :) To tyle jeśli chodzi o pierwsze interview.
Po tym postanowiliśmy jeszcze wydrukować kilka dodatkowych resume już tylko skróconych i pochodzić po różnych lokalach. Jednak było trochę za wcześnie, ponieważ było dopiero parę minut po 12. Znaleźliśmy jedną knajpkę, gdzie kupiliśmy sobie jedno piwo na spółkę (promocja jedyne 3$ za 330ml.) i zastanawialiśmy się nad dalszym planem. Postanowiliśmy pojechać do domu  zjeść coś i wrócić do centrum aby wchodzić do tych lokali gdzie coś się dzieje. Wychodząc z miejsca gdzie po raz pierwszy napiliśmy się piwa od wyjazdu z polski zostawiliśmy nasze resume i dowiedzieliśmy się, ze jest to nowo otwarte miejsce i że jak stanie się bardziej popularne to zadzwonią...
W domu zgodnie z planem odgrzaliśmy sobie coś do jedzenia i... usnęliśmy. 1,5h później zaczęliśmy się zbierać do miasta, a raczej na najsłynniejszą tutejszą plażę Bondi. pond 1,5h późnej zobaczyliśmy piękną plażę z pięknymi dużymi falami oraz nielicznymi surferami. Było już ich garstka ze względu na porę o jakiej tam dojechaliśmy, czyli około 19:30. Tak naprawdę trochę inaczej sobie to wyobrażałem, ale i tak jest ładnie. Pewnie w pełnym słońcu, za dnia musi być dużo dużo lepiej, Jednak za dużo lokali w których można by było spędzić czas na pierwszy rzut oka nie znaleźliśmy. Zostawiliśmy kilka życiorysów i wróciliśmy do centrum, gdzie też pochodziliśmy po różnych miejscach i również pozostawialiśmy co mieliśmy. Następnym celem było północne Sydney. Jednak ta część miasta właściwie jak przyjechaliśmy spala. Jednak udało nam się dobrze rozejrzeć i ponownie oddaliśmy kolejne nasze resume.
Najbardziej się obawiam, że będzie ciężko ze względu na brak doświadczenia. Wszędzie potrzebują doświadczonych osób (przynajmniej 2 lata). Ale odwieczne ciężkie pytanie, gdzie można takie doświadczenie zdobyć?
Wracając do domu o 23 dorwał nas deszcz, ale nie udało mu się nas zmoczyć :) W domu przywitaliśmy nowego współlokatora, ale już byliśmy zmęczeni tym łażeniem, że postanowiliśmy iść spać. Teraz tylko trzymajcie kciuki aby dzisiejszy wysiłek przyniósł oczekiwany przez nas rezultat, to znaczy aby nam się w końcu gdzieś udało zakręcić!

Brak komentarzy: