środa, 14 października 2009

Droga do szkoły

I kolejny dzień mija. Jest szkoła i nauka angielskiego, pracy nie ma. Tak szczerze mówiąc, to sam angielski jest stosunkowo męczący i nie wiem jak to będzie jak znajdziemy pracę, czy damy radę to pogodzić. Jednak mam nadzieje, że już niedługo coś znajdziemy bo zaczynam się powoli niepokoić o utrzymanie się tu... :( Ale odłóżmy na chwilę obecną moje obawy, napiszę jak minął kolejny dzień:

Dziś mogłem się wyspać, ale powalczyłem ze swą naturą śpiocha i wstałem razem z Malinką. Po śniadaniu odwiozłem ją do szkoły i zobaczyłem drugi budynek gdzie ma zajęcia. Ciekawa szkoła, mógłbym powiedzieć gimnazjum / liceum dla Azjatów. Później pojechałem do centrum wyłączyć na swojej karcie dostęp do internetu. Niestety iPhone ma taką wadę, że lubi i musi (nie da się wyłączyć) korzystać z tej pięknej i zaawansowanej technologii. Tylko jak to ma kosztować $2 za 1 malutki MB to trochę dla mnie za dużo! I tak już mi zjadł ponad $11! Tak po prostu w błoto! Ale już się z tym pogodziłem, internet wyłączyłem i teraz mogę cieszyć się nim tylko w zasięgu sieci wi-fi!
Następnie poszedłem wydrukować kolejne resume oraz kilka innych plików do biura. Niestety jak przyszedłem nikogo nie było. Byłem za wcześnie. Zrobiłem coś strasznego! Poszedłem na kawę! Wow jestem w szoku, ale co gorsza ta kawa była nawet smaczna! Jak taka osoba jak ja, która nie lubi kawy pisze takie rzeczy to chyba ta kawa musiała być naprawdę pyszna :) Na szczęście długo nie czekałem i po chwili dowiedziałem się jeszcze przy okazji o co chodzi z tymi 30 godzinami w mojej szkole. Dostałem również kartkę, na której są adresy różnych biur oferujących pracę. Mieliśmy to dostać tuż po przylocie, ale niestety nie dostaliśmy :( No cóż dobrze, że teraz ją mamy i możemy zacząć działać! Jednak wcześniej to po co znalazłem się w centrum, czyli czas do szkoły! Dziś na szczęście na 12:30, więc jeszcze chwila wytchnienia się znalazła :)

Co w szkole to nie będę opisywać, chociaż na szczęście nie jest tak, że patrze na zegarek co chwilę i nie mogę się doczekać przerwy, wręcz przeciwnie! Co najważniejsze staram się jak najwięcej udzielać. Może niedługo uda się wyskoczyć z ludźmi z klasy gdzieś, aby podszkolić język w terenie :)

Po zajęciach Malinka przyjechała do mnie i poszliśmy odebrać gotowe wydruki resume i wyszliśmy w teren. Na pierwszy rzut poszło Casino "Star City" Po małych problemach dotarcia do komórki rekrutacyjnej dotarliśmy na odpowiednie piętro, gdzie trzeba było wypełnić formularz, dołączyć CV i wrzucić do białej skrzynki. Nie mamy jednak pozytywnych myśli jeśli chodzi o to miejsce. W drodze na festiwal zajrzeliśmy do kilku miejsc podrzucając kolejne resume tu i tam. Oby się udało, trzymajcie kciuki! :)
Co na festiwalu oprócz kolejek do jedzenia i tłumów nic nie było, więc pojechaliśmy do domu. Po drodze codzienne czynności czyli sklep, w domu kolacja wkurzanie się na wolny internet no i odrabianie pracy domowej! Tak zaczęło się. Z dnia na dzień nowe prace domowe :) Godzina 00:30, a jutro kolejny dzień z pobudką o 6:30!

Dobranoc :)

Brak komentarzy: