sobota, 3 kwietnia 2010

Karmienie psów

Z powodu zamknięcia sklepów w dniu wczorajszym i jutro jak tylko wstałem pojechałem zrobić zakupy, abyśmy nie umarli z głodu w Święta. Wychodząc z domu była przepiękna słoneczna pogoda, bez jakiejkolwiek chmurki na niebie, a jak wyszedłem ze sklepu - po prostu lało. Akurat gdy przekraczałem próg domu to ponownie zaczynało się rozjaśniać. Co za pogoda, nie wie kiedy może padać…

Kolejnym punktem dzisiejszego dnia było nakarmienie psów sąsiada. Dostałem tylko instrukcję na kartce, że psy są w ogrodzie białego domu. Muszę przejść ścieżką po prawej stronie, a jedzenie znajdę na budzie dużego psa. Trochę niepewnie, ale udało mi się przekroczyć pierwszą furtkę, później drugą i zauważyłem biegnące na mnie dwa psy! Jeden sięgał mi na czterech łapach do pół uda, a drugi wysokości około 20-30 cm. Obydwa włochate i wygłodzone. Nie mogły się doczekać mojego przyjścia i z radości mniejszy cały czas skakał, a drugi się kręcił w kółko.

Nakarm wygłodniałego...

 
I tego małego też

Po skomplikowanej operacji karmienia psów posprzątaliśmy trochę mieszkanie, później coś ugotowaliśmy i przyszedł czas na Malinkę. Akurat zaszło słońce, a ona musiała wyjść do pracy. Ja wieczór wykorzystałem na wysyłanie kolejnych resume.

Brak komentarzy: