środa, 21 kwietnia 2010

Kropla nadziei na pracę

Z rana miałem umówione dwa spotkania na Paramacie w agencjach zatrudniających robotników. W pierwszej wiedziałem, że mam spędzić około godziny i 15 minut, w drugiej nie miałem pojęcia. Zastanawiałem się tylko co można robić przez ponad godzinę czasu. Podczas 59 minutowej jazdy pociągiem miałem trochę czasu na przemyślenia i poukładanie sobie myśli co powiedzieć, jak zareagować w różnych sytuacjach, itp.

Na miejsce dotarłem przed czasem. Agencja mieściła się na 6 piętrze remontowanego budynku. Pierwsza myśl, już wiem gdzie na początku będą potrzebować ludzi. Na sam początek zostałem poproszony o poczekanie jeszcze około 5-10 minut na osoby które mają dojść do wybicia równej godziny. Punktualnie o 9:30 w sumie 4 osoby razem ze mną zostały poproszone do sali TV gdzie został nam wyświetlony film na temat bezpieczeństwa w pracy, czyli OH&S po raz kolejny. Trwał około 45 minut. Po filmie każdy dostał zestaw papierów do wypełnienia, co zajęło jakieś 20 minut. Następnie każdy po kolei szedł na indywidualną rozmowę na temat swojej przeszłości zawodowej i możliwości pracy w tej agencji. Po około 15 minutach byłem już wolny i popędziłem do kolejnej agencji. Z drobnymi problemami aby ją znaleźć dotarłem trzy minuty po czasie. Agencja mieściła się na poziomie jezdni, ale była umieszczona w pasażu handlowym, oraz była słabo oznakowana. Na szczęście w tej firmie nie mieli rubryczki na formularzu kwalifikacyjnym "czy się spóźnił na rozmowę czy nie" (a gdzie indziej mają!). Na dobry początek poprosili mnie o jakiś dowód tożsamości i o white/green card. Następnie sterta druków do wypełnienia. Bardzo podobne co w poprzedniej agencji. Później już tylko rozmowa podobna do tej co miałem przed chwilą. Na sam koniec dostałem około 30 kartek tzw. time sheetów, czyli formularzy ewidencji pracy. Tutaj są powszechne w każdej agencji pracy. Wróżyło to dobrze, może tym razem będę mieć trochę więcej szczęścia i zadzwonią do mnie z jakąkolwiek ofertą pracy.  

Jak dzieci się nie bawią w fontannie to fontanna bawi się swoimi rzeźbami.

Kto pierwszy na górze wygrywa!

Logo logiem, bardziej podobały mi się rzeźby przed budynkiem"wody Sydney"

Oby takie krople wody nigdy nie padały!

Budynek w odbiciu spadającej kropli wody

Plum

Powrót pociągiem do centrum zabrał już trochę mniej czasu ze względu na mniejszą odległość od domu. W Sydney spotkalem się z Malinką, razem poszliśmy do biura podróży do Rachel, z którą Malinka już wcześniej rozmawiała. Rzeczywiście bardzo kompetentna dziewczyna. W sumie przesiedzieliśmy tam około 2 godzin i mamy już wstępnie zaplanowane duzepodroze.pl, które już będą za około dwa miesiące! 
W szkole skorzystałem z Internetu, a na zajęciach słuchając nauczyciela przeglądałem ulotki z biura podróży. Zapowiada się bardzo interesująco! 

Brak komentarzy: