czwartek, 15 kwietnia 2010

Odkrywanie uroków olejków eterycznych Gór Błękitnych

Przedłużenie snu o jedną godzinę, po prostu nie udało się wstać. Później już tylko dopakowanie rzeczy i podróż do Gór Błękitnych. Nazwa jest związana z roślinnością jaka tam występuje, czyli eukaliptusów, które wydzielają specyficzne olejki eteryczne zawarte w liściach drzew. Olejki te "zabarwiają" powietrze na delikatny niebieskawy kolor. Patrząc z większych odległości można naprawdę zauważyć różnicę między tymi górami a innymi bez eukaliptusów. Dodatkowo Park Narodowy Gór Błękitnych jest wpisany do listy światowego dziedzictwa UNESCO. 

Powitanie z masterem stacji Katoomba :)

Do głównej miejscowości turystycznej - Katoomby dojechaliśmy około godziny 13. Tam rozpoczęliśmy poszukiwanie hostelu. Z wcześniej przeczytanych informacji wiedzieliśmy, że są dwa główne. Backpacker oraz YHA.

Prawdziwy backpacker gotowy do podziwiania gór przed pierwszym hostelem


Drugi hostel znanej sieci YHA

Wybraliśmy ten drugi w ładniejszym budynku i bliżej głównych atrakcji regionu, czyli widoków na góry pełne drzew eukaliptusowych. Było jeszcze wcześnie, więc tuż po zakwaterowaniu wyszliśmy na spacer i rozeznanie terenu. 

Jeszcze tylko 5 minut i wychodzimy!

Kupić smakołyk czy nie kupić?

Od hostelu do gór o rodzinnej nazwie "Trzy Siostry" dzieli jedynie 15 minutowy spacer.

Lody, komu lody?

A może przejażdżka londyńskim autobusem?

Właśnie sobie uświadomiliśmy, że zbliża się jesień!

No i już czujemy się jak w górach!

Zniecierpliwieni tuż przed pierwszym spojrzeniem na Trzy Siostry.

I oto one, piękne góry...

Trzy Siostry w pełnej okazałości

U stóp Sióstr lepiej było widać niebieskość Gór Błękitnych

Chwila na podziwianie...

I czas na degustację...

Góry błękitne to nie tylko olejki eteryczne eukaliptusów, ale i wodospady

Tego dnia chcieliśmy jeszcze skorzystać z jednej z trzech kolejek jakimi można się przejechać podziwiając widoki, unikając godzinnej wędrówki po schodach do góry. Wybraliśmy kolejkę, która pnie się w górę pod kątem około 60 stopni. Dawniej była używana  do przewożenia węgla, teraz jest to atrakcja turystyczna. Na dół stacji dotarliśmy około 5 minut przed wjazdem ostatniej kolejki.

Dawniej węgiel, dzisiaj ludzie

Tak się właśnie pnie w górę, a to nie jest największe przechylenie!

I tak po około 90 sekundach jazdy do góry zostaliśmy poproszeni o zapłacenie $11 za osobę za tą przejażdżkę. Cena nieproporcjonalnie wysoka w stosunku do tego co otrzymaliśmy, no ale zapłacić trzeba było. Za to po wyjściu rozbawiły nas ciekawe, aborygeńskie rzeźby.

Zatańczymy?!?

I jeszcze jedno spojrzenie na Trzy Siostry w blasku zachodzącego słońca.

Do domu dostaliśmy się stosunkowo szybko, a mianowicie przemiły kierowca autobusu prywatnej linii podwiózł nas za darmo. Zrobiliśmy szybkie zakupy aby coś zjeść na śniadanie i wyszliśmy zobaczyć jak wygląda Katoomba nocą. 

Teraz patrząc na to zdjęcie już wiem dlaczego jedzenie zawsze tak szybko znika z mojego talerza...

Po powrocie do hostelu próbowaliśmy odnaleźć św. Gralla grając w Indiana Jones.