sobota, 17 kwietnia 2010

Urodzinki Malinki

Rano pod pretekstem, że muszę wyjść do łazienki wymsknąłem się z pokoju aby podjechać do sklepu w którym wypatrzyłem dla jubilatki przesłodki plecaczek w kształcie misia koala! Do tego znalazłem urodzinowe opakowanie w które zmieścił się koala – muszę przyznać, że z trudem. Małe, ciasne, ale własne :) Po pobudce Malinki zaczęły się przygotowania do popołudniowego wyjścia. Każda impreza urodzinowa nie może obejść się bez tortu, a że tortu jeszcze nie było, zająłem się pieczeniem. Tak ja i pieczenie, co prawda nie tortu tylko tutejszego przysmaku o smaku czekoladowym, a mianowicie cupcakes-ów. W międzyczasie nasz wspaniały piesek wywąchał w naszym pokoju czekoladki, które kupiliśmy w Górach Błękitnych w sklepie ze słodyczami. No i po czekoladkach…. Dobrze, że nam nie posmakowały i strata tych łakoci za bardzo nas nie dotknęła.

Armia ciasteczek urodzinowych czekająca na pożarcie.

Piesek, Tasha przyłapana na gorącym uczynku zjadania naszych zdobyczy z Błękitnych Gór.

Świadek zjadania czekoladek, rybka (która z wrażenia a może to sprawka psa kilka dni później popełniła sepuku, wyskoczyła z akwarium i uschła na wiór...)!

Zbliżenie na ciasteczko, aby narobić wszystkim smaka.

Złoczyńca udający niewiniątko

Po pieczeniu ciasteczek, po gotowaniu obiado-lunchu, Malinka się wystroiła jak na B-girl (birthday girl) przystało i razem z naszą współlokatorką wyruszyliśmy w miejsce gdzie miało odbyć się całe przyjęcie. Na miejscu był jedynie Allan, stały bywalec zarówno Cheers baru jak i tego. Z godziny na godzinę przybywało osób aż do punktu kulminacyjnego, którym była próba przeżycia gości po spróbowaniu moich wypieków. Obyło się bez strat w ludziach i ubytków na zdrowiu. Później już tylko zabawa trwała do zamknięcia baru.

Moment kuluminacyjny. Podanie ciastek. 

Proszę pomyśleć życzenie i zdmuchnąć!

Potencjalni chorzy po zjedzeniu moich wypieków. Na szczęście ciasteczka smakowały i nie było kolejki do łazienki.

Nieliczne wspólne zdjęcie z emocjami sportowymi w tle.

Nawet Yoyo się na chwilę pojawił. Niestety tylko aby zabrać Sarę.

Aniołki Alana. Tylko co robi drugi Allan w tle, czyżby zazdrosny?



Brak komentarzy: