środa, 2 grudnia 2009

Naprawa roweru...

2 grudnia 2009, środa. Rozpoczyna się 9 tydzień pobytu na antypodach. Do tej pory jeszcze nie udało się mi zobaczyć misia koala, kangura. Byłem jedynie 3 razy na plaży i tylko jeden raz się cały zamoczyłem. Plan na przyszłość: poprawić statystyki! :) Jednak jeszcze nie dzisiaj...
Bez szkoły jakoś tak dziwnie... to ona wyznaczała rytm dobowy, to ona wyznaczała godzinę pobudki, to ona zajmowała większość czasu, a teraz to miejsce przydałoby się czymś wypełnić... Tak więc wypełniłem robiąc ćwiczenia z angielskiego :) Później trochę porządków i czynności domowych i wyruszyliśmy z Malinką do kilku sklepów no i do serwisu rowerowego... Tam powiedzieli mi, że linka to koszt około $10 + naprawa około $15 i że dopiero będzie na za tydzień. Postanowiłem, że kupię linkę i specjalny scyzoryk do roweru. Taki w tym serwisie kosztował $50 (dokładnie taki sam mam w Polsce), ale na szczęście wiedziałem, gdzie można kupić z większą ilością funkcji i tylko za $20. Pewnie trochę gorszej jakości, ale aby naprawić linkę wystarczy. Byłem przed sklepem minutę po 5:00 i już był zamknięty :( Na szczęście ktoś wychodził i udało mi się jeszcze wślizgnąć i kupić. Oto bohater dnia dzisiejszego:


I tak po przyjeździe do domu w ciągu godziny naprawiłem hamulce w rowerze i wyregulowałem przerzutki! Więc zamiast płacić $25 za naprawę samych hamulców zapłaciłem $10 linka + $20 scyzoryk, a satysfakcja bezcenna :)!
Po 15 minutach mycia rąk, nareszcie były w miarę czyste i zdatne aby przyrządzić sobie coś do jedzenia. Nie było to skomplikowane, ponieważ zagrzać piekarnik i włożyć do niego pizzę potrafi (chyba) każdy.
Reszta dnia upłynęła na nadrobieniu zaległości w blogu, trochę ćwiczeń z angielskiego, trochę nowych słówek z sobotniej gazety...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

jaki fajny scyzoryk :) tes chce taki!
Pzdr, eb