wtorek, 1 grudnia 2009

I po hamulcach!

Już dawno nie było takiego dnia, abyśmy mogli go spędzić ze sobą od świtu do nocy. Ja nie miałem szkoły, Malinka nie pracowała, ale za to szukaliśmy zatrudnienia! Po śniadaniu wybraliśmy się na łowy pracodawców. Ja jeszcze raz popróbowałem w niektóre miejsca, w których już byłem wcześniej, odwiedziłem też kilka zakładów fotograficznych. Rezultat jak zwykle.., ale przynajmniej odebraliśmy rower! :) Tylko co z tego jak znowu zaczęło padać i nie mogliśmy wrócić susi!?!
Wstąpiliśmy na kawkę do pracy Malinki. Zobaczyłem jak to wygląda w porze lunchu. Po kawce jeszcze kilka miejsc, parę sklepów i udało się przeczekać deszcz! Spokojnie zaczęliśmy się kierować w stronę domku zaglądając jeszcze gdzieniegdzie... Tuż przy jednym ze sklepów podczas hamowania urwała mi się linka hamulcowa do tylnego hamulca! Dobrze że przy sklepie, gdzie nikogo nie było, a nie w momencie hamowania z górki tuż przed skrzyżowaniem bez pierwszeństwa przejazdu! Z jednym przednim hamulcem będzie bardzo niebezpiecznie jeździć, w szczególności, że jeżeli z jednym się to stało to możliwe, to że i z drugim będzie podobnie. W końcu rower nie był kupiony w sklepie, tylko jest z odzysku...
Do domu udało się bezpiecznie wrócić, ja wykonałem telefon do poznanej osoby na sobotnim przyjęciu. Ma oddzwonić jeśli jego znajomy dalej szuka jakiegoś kelnera do restauracji. I w tym momencie straszna niespodzianka, a mianowicie zadzwonili Mary i Grześ! Wow ale niespodzianka!!! Kurcze tego się nie spodziewałem!!! Strasznie Wam dziękuję jeszcze raz!
Z powodu pogody podobnej do wczorajszej i mojego zepsutego hamulca w rowerze resztę dnia spędziliśmy w domu...

Brak komentarzy: