poniedziałek, 21 grudnia 2009

Cień szansy na pracę

Już dawno sobie tak nie pospałem… Jak milutko i cieplutko, nie trzeba było wstać do pracy ani do szkoły, ani mi się nigdzie nie spieszyło!
Malinka niestety, ale też i dobrze, że dziś pracowała również w porze lunchu, ja przez ten czas sprawdziłem co tam w internecie piszczy po prawie dwóch tygodniach utrudnionego dostępu do tego wspaniałego środka komunikacji.
Umówiłem się, że na około godzinę 15 dojadę do Malinki i zawiozę jej komputerek. Tuż przed wyjściem zadzwoniłem do tej osoby z ogłoszenia co znalazłem na naszej przystani na Mosmanie, co wcześniej miałem zły adres. Postanowiłem spróbować jeszcze raz, a co mi szkodzi. Dostałem adres, jednakże według googla tego adresu nie było. Oddzwoniłem, aby się podzielić tą wieścią, i że w takim wypadku nie uda mi się zdążyć w ciągu 20 minut dotrzeć, ale jak już po poprzednich doświadczeniach można się spodziewać nie dodzwoniłem się, zostawiłem tylko wiadomość na poczcie głosowej i wyruszyłem do Malinki. Jak już dojechałem zadzwonił do mnie z pytaniem, gdzie ja jestem. W końcu po przesłaniu mi SMSem nazwy ulicy (z drobnym błędem – literówką), pojechałem na spotkanie i dostałem szansę pracy w dniu jutrzejszym. Kilka razy dostałem informację, że muszę być szybki i dokładny, bo jeśli nie to niestety nici z naszej współpracy. Ogólne pierwsze wrażenie: miejsce to jeden wielki śmietnik, pełno rupieci i różnych dziwnych niepotrzebnych przedmiotów. Jak sobie poradzę, okaże się w dniu jutrzejszym.
W domu czekałem na Malinkę aż przyjedzie z pracy i położyłem się, ponieważ jutro zaczynam o 7:30. Dobrze, że już jestem wprawiony w takim wstawaniu!

Brak komentarzy: