środa, 30 grudnia 2009

Żegnaj Melbourne!

I tak przyszedł czas na wyjazd. Niestety trzeba pożegnać wszelkie uroki Melbourne i wrócić do rzeczywistości w Sydney. Ale wcześniej należy pomyśleć o dotarciu na dworzec kolejowy i co gorsza wczesnym wstaniu! Udało się obudzić o czasie i jeszcze dopakować rzeczy, jednakże problem się pojawił, kiedy okazało się, że nie mamy monet, aby kupić bilet! O godzinie 6:30 ciężko kogokolwiek spotkać aby rozmienił $5! Na szczęście przyjechał pociąg z centrum i ktoś wysiadł i udało się rozmienić. Bilet kupiony oraz skasowany w ostatniej chwili, ponieważ jak tylko dotarłem na peron, pociąg właśnie wjeżdżał! Ale wyczucie czasu!
Na głównym dworcu zajęło nam chwilę aby się odnaleźć, gorzej było z pociągiem do Sydney. Okazało się, że pociąg owszem jest, jednakże dopiero z Albury jakieś 330 kilometrów od Melbourne! Więc na ten czas podróży nasz pociąg wyglądał dokładnie tak:


I tym oto autokarem przejechaliśmy pierwsze 3 godziny podróży. Za to już w Albury czekał na nas wspaniały pociąg:



którym to popędziliśmy przez kolejne 8 godzin prosto do Central Station w Sydney.


Byliśmy już strasznie zmęczeni, ale i też głodni, dlatego postanowiliśmy odwiedzić jakieś tanie miejsce i coś wszamać. Szukanie "czegoś" zajęło nam chyba 45 minut i skończyło się na wujku Wólim, czyli Woolworthsie, gdzie kupiliśmy składniki na sałatkę i coś bardziej konkretnego.
Podczas czekania na prom oraz płynięcia mogliśmy zaobserwować przygotowania do jutrzejszej wielkiej nocy. Jedną z najciekawszych rzeczy jakie rzuciły nam się w oko, było przykrycie całego trawnika czarnym, składanym na kwadraty plastikiem, oraz wszędzie pełno barierek i bramek.

Brak komentarzy: