czwartek, 10 grudnia 2009

Praca, a po pracy co?

Jak się wstaje rano, to do około godziny 10 dzień wydaje się jakiś długi, a potem to zaczyna lecieć jak szalony i w sumie to nawet nie wiem kiedy ale już jest późny wieczór.
Dla ciekawych wyglądu poniżej wstawiam zdjęcie hotelu w którym mieszkam :)


Z samego rana wszyscy mieli ponownie spotkanie w miejscu gdzie wczoraj było za dużo rąk do pracy. Stamtąd zostałem oddelegowany z 2 jeszcze innymi osobami do miejsca gdzie wczoraj skręcaliśmy ławki na uniwersytecie. Tam mieliśmy je porozstawiać tak jak były narysowane na planie. Robiliśmy to ze starannością kosztem czasu. Układaliśmy aby były równe odstępy wszędzie, aby rzędy były równoległe itp. W pewnym momencie zadzwonił szef i powiedział, że musimy szybko ruszyć w inne miejsce ponieważ przyjechała ciężarówka, którą trzeba rozładować. Zostały jeszcze 3 sale + czwarta w której już nie dbaliśmy o jakikolwiek szczegół. Popędziliśmy rozładować ciężarówkę. Na poczastku rzeczy łatwe, a mianowicie krzesła, mnóstwo krzeseł. Później zaczęły się schody, a mianowicie niewymiarowe przedmioty, które nie mieściły się do windy. Trzeba było rozpakować i pojedynczo wwozić, co było strasznie ciężkie. Następnie około 10 kontenerów ważących po około tonę każdy. Tego już nie można było rozpakować, ale na szczęście mieściło się do windy! Ledwo, bo gdyby było 5 cm szersze to by był duży problem. Ale dziś się
naużywałem ręcznego podnośnika widłowego! W tym miejscu jeszcze straszna była szybkość windy, chyba wolniejszą nie jeździłem...
Nie skończyliśmy wnosić dużych ścianek przedzielających poszczególne stanowiska w open space-ach, a znowu dostaliśmy wezwanie. Tym razem na lotnisko. Pozwoliliśmy wykonać resztę pracy komuś innemu. Na miejsce przyjechaliśmy razem ciężarówką z przyczepką pełną malutkich szafeczek do rozładowania! Dokładnie takich samych jak wczoraj tylko prawie dwa razy więcej. Tym już zajmowałem się do końca pracy. No jeszcze odmierzałem i poprawiałem wysokość biurek w open spacach, ale to już było może przez 10 minut. W porównaniu z resztą dnia to tyle co nic :)
Po przyjeździe do domu około godziny 4 poszedłem na zakupy, ale wciąż jeszcze sporo czasu do końca dnia. Postanowiłem się zapytać o pracę w okolicznych barach, restauracjach i pizzeriach. Tu jest jakaś inna kultura. Wszędzie mi mówili abym przyszedł jutro, co zapewne uczynię :) Chociaż może być ciężko, ponieważ jutro zaczynam pracę o 4.30 czyli pobudka przed 4!!! Ojojoj tego się nie spodziewałem. Na dziś już kończę moją opowieść i życzę miłego dnia :)

Brak komentarzy: