czwartek, 17 grudnia 2009

Widoczny koniec w fabryce


Początek jeszcze gorszy niż wczoraj. Okazało się, że zostałem za słabo poinformowany o godzinie, na którą mam być, a dokładnie zamiast na 6 myślałem że na 7. Obudziłem się przed budzikiem, jednakże to już było za późno. Odebralem telefon, że od 10 minut czekają na mnie w miejscu porannych spotkań. To była szybka pobudka, szybkie ubieranie się i szybkie zapakowanie mojej półki z lodówki do torby. Koło fabryki praktycznie nie ma żadnego sklepu i ciężko cokolwiek dostać, a jakby się okazało, że znowu mam pracować do 19 to chyba wcześniej bym umarł jak nie z pragnienia to z głodu i wysiłku, szczególnie przy tej temperaturze. W sumie to spóźniliśmy się tylko 8 minut, więc cała sytuacja poszła w zapomnienie :)

Tak sobie uświadomiłem, że przy skręcaniu szafek miałem udział przy każdym elemencie, a dziś jeszcze składałem wszystkie elementy do jednej wielkiej całości. Już wiem dlaczego w Ikei są tańsze meble. Bo nikt ich nie musi skręcać :) Tak śmieję się, ale to prawda, ponieważ aby skręcić 180 sztuk szafek pracujemy w 4 osoby już od soboty średnio po 8 godzin dziennie, a jeszcze we wtorek i środę po południu przyjechały ekipy po 6 dodatkowych osób od godziny 16:30! To jest naprawdę fabryka a oto co przez ostatni tydzień w niej powstawało:




Rząd szafeszek czekających na załadunek. Właściwie to przez nie miałem problem, aby wjechać z nowymi częściami do skręcania. Ale się nakombinowałem, aby się przez to wszystko przecisnąć i donieść nowe elementy do skręcania! 
Po pracy i po chłodnym orzeźwiającym prysznicu nie mogłem wytrzymać w pokoju z powodu zbyt wysokiej temperatury. Tam chyba jest jakieś 38 stopni i straszna duchota pomimo cały czas otwartego okna! Dlatego spędziłem wieczór w "jadalni" gdzie była włączona klimatyzacja i można było wytrzymać. Jutro szykuje się znowu fabryka do około 12 a potem nie wiadomo. A szkoda, gdyż jeszcze chciałem trochę zarobić, a już wiem że jest wszystko w porządku z wypłacalnością szefa, ponieważ przelew doszedł :)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Oj Andrzej, to się napracujesz! Jak czytam te wszystkie elementy, jakieś bębenki w meblach, to zupełnie nie wiem o co chodzi:) A ja to zazdroszczę Wam takiego ciepełka. U nas od 3 dni śnieg pełną parą - drogowcy jak co rok byli zaskoczeni, że w grudniu w Polsce może spaść śnieg. Obecnie jest ok. - 10/-15 stopni. Masakra. No i nie mogę już na rowerze jeździć:(

Pozdrowionka z mroźnej stolicy.
Marysia i Grzesiek

Unknown pisze...

OOO dawno mnie tu nie było a tu takie zmiany ^^
nadrobiłam zaległe notki hihihi :)
apropos, co to za Zuzia?
i kurdę blacha, czemu to imię tak na topie się zrobiło, co?
co druga urodzona córka znajomych to Zuzia -_-
...przynajmniej moja była pierwsza, ha! :)