Dzień rozpoczęliśmy od wizyty w biurze. Załatwienie kilku spraw, dowiedzenie się paru nowych informacji dzięki którym ponownie lepiej będzie się żyło :) No dobra bez przesady...
Następnie z naszymi rowerami popłynęliśmy promem na znany już nam Kissing Point.
Jest to ostatnia stacja dokąd możemy pływać na naszym tygodniowym bilecie. Z tego miejsca przejechaliśmy na rowerach 3 kilometry do sklepu IKEA! Wrażenia: jest identyczna jak w Polsce! Dwa piętra, wszystko w tej samej kolejności. Jest to jedyna IKEA w okolicach Sydney, jedna z trzech w całej Australii. Zakupiliśmy tam lampkę do pokoju oraz dywanik do łazienki. Centrum handlowe też jakby trochę inne ze względu na większą ilość sklepów z rzeczami typowo domowymi.
Jest to ostatnia stacja dokąd możemy pływać na naszym tygodniowym bilecie. Z tego miejsca przejechaliśmy na rowerach 3 kilometry do sklepu IKEA! Wrażenia: jest identyczna jak w Polsce! Dwa piętra, wszystko w tej samej kolejności. Jest to jedyna IKEA w okolicach Sydney, jedna z trzech w całej Australii. Zakupiliśmy tam lampkę do pokoju oraz dywanik do łazienki. Centrum handlowe też jakby trochę inne ze względu na większą ilość sklepów z rzeczami typowo domowymi.
W planach mieliśmy jeszcze przejechać się do pobliskiego miasteczka olimpijskiego, jednakże zrobiła się już późna godzina i postanowiliśmy nie wracać zbyt późno do domu.

Udało się zapakować zakupione rzeczy jakoś na bagażnik rowerowy i powrócilismy do domu podziwiając po drodze piękny zachód słońca.
Udało się zapakować zakupione rzeczy jakoś na bagażnik rowerowy i powrócilismy do domu podziwiając po drodze piękny zachód słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz