czwartek, 28 stycznia 2010

Ponownie przed czasem

Garfield wczoraj powiedział, że muszę trochę bardziej wypocząć i dziś poszedłem do pracy na 9:30, czyli 2 godziny więcej snu, ale za to o tyle mniejsza będzie wypłata… Dalsze przygotowania przed sobotnim przyjściem Włochów i wyrównaniem magicznego ceglastego kręgu. Lunch o 13:30 i o 14 już siedziałem na rowerze pędząc do domu i śpiesząc się do szkoły.
W szkole miałem dzień znikania ludzi. Do mojej grupy doszła jeszcze jedna Czeszka z Cieszyna, więc też potrafi mówić po Polsku, ale za to nie było Polaka. Druga Czeszka musiała wcześniej wyjść, zresztą tak samo jak ta z Cieszyna. Z grupy czteroosobowej zostałem sam. Po zajęciach byliśmy umówieni, że gdzieś wyjdziemy z klasą, ale okazało się, że nikt nie mógł i spotkanie zostało przełożone na poniedziałek. Zajęcia ponownie zakończyły się przed czasem, więc miałem wcześniejszy wieczór, jednak dzisiaj z zastrzeżeniem, że w przyszłym tygodniu najwcześniej będziemy mogli wyjść o 21:30. Do domu dotarłem około 23, zdążyłem sprawdzić maila i poszedłem spać. Jutro mnie czekają ponowne przygody w ogrodzie…

Brak komentarzy: