czwartek, 7 stycznia 2010

Duże, średnie i małe patyczki...

Jaka piękna pogoda, szkoda, że trzeba iść do pracy... Jednakże przydadzą się kolejne pieniądze, ponieważ wielkimi krokami ponownie zbliża się termin zapłaty za mieszkanie, a do tej pory jeszcze nie dostałem wypłaty za pracę w Canberze... Zaczynam się tym trochę martwić... Dzwoniłem, ale tam też czekają na zapłatę od  firmy dla której pośrednio wykonywaliśmy pracę. Pozostaje mi jedynie czekanie.
Do pracy pojechałem na 10:30. Dzień tam zleciał mi na zbieraniu dużych, średnich, małych patyczków i do tego różnego rodzaju papierków, plastiku i innych śmieci. I tak cały ogród. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zrobić zdjęcia jak ten ogród wygląda, bo słowami nie da się tego opisać...
Pod koniec dnia została mi najłatwiejsza ale i największa część ogrodu, a mianowicie taka gdzie praktycznie nie było co zbierać, więc dla ułatwienia zacząłem grabić. Garfield stał i patrzył co robi Alex, czyli jeszcze jeden chłopak do pomocy jak ja. Jak już prawie skończyłem grabić, dostałem ochrzan za to, że to całe zagrabiłem, ponieważ liście dobrze robią dla ziemi... Dzięki za informację, tylko mógłbyś wcześniej swoje oczekiwania przedstawiać... I dlaczego małe patyczki miały większą średnicę niż łodyżki liści i czemu miałem zostawiać najmniejsze patyczki? Szkoda gadać...
Po pracy pojechałem do domu się odświeżyć, a później do Malinki pracy. Tam jak zwykle trochę pomogłem, aby wszyscy razem z Malinką wcześniej mogli wyjść. Wróciliśmy spokojnie na rowerach do domciu.

Brak komentarzy: