czwartek, 21 stycznia 2010

Naprawa "magicznego ceglastego kręgu"

Jak przyjechałem pod furtkę do ogrodu, spotkałem niezadowolonego Vincenta. Okazało się, że nie było dziś dla niego pracy... Na drzwiach wisiała karta na szczęście już tylko w języku angielskim:

Pierwsza kartka na drzwiach Garfielda w łatwiejszym do zrozumienia języku :)

Tak więc kontynuowałem swoją pracę nad dalszą częścią murku. Około 10 rano przyszło dwóch Niemców co byli wczoraj i słyszałem tylko dużą sprzeczkę, chodziło oczywiście o pieniądze. Garfield nie chciał im dać czeku, ponieważ nie wykonali do końca swojej pracy. Zresztą od samego początku mówił na nich, że są zbyt powolni i leniwi, że nie chce ich zatrudniać itp. Widziałem tylko, że byli jeszcze 15 minut, coś zrobili i chyba dostali czek i sobie poszli :)
Po lunchu, czyli ponownie BBQ dowiedziałem się, że jutro mają przyjść ponownie Włosi i będę musiał zarządzać ich siłami roboczymi. Jestem ciekaw co to będzie. Jeszcze przed ich przyjściem miałem skompletować, aby w tym "magicznym ceglastym kręgu" były wszystkie cegły ułożone i w całości. Jeśli była jakaś nadkruszona miałem ją poprawić, a jeśli była jakaś pęknięta to miałem ją wymienić. Nie było to proste, ponieważ wszystkie cegły były porządnie wbetonowane w ten krąg... Czasami zastanawiam się, czy przypadkiem pod tą całą ziemią w środku tego kręgu nie są zasypane jakieś zwłoki, albo coś innego... To musi mieć dla niego jakieś wielkie sentymentalne znaczenie.
Na koniec dnia znowu zostałem pochwalony, że wszystko bardzo dokładnie i dobrze zrobiłem to co miałem zrobić. Pracę skończyłem o 20:30, więc po prysznicu w domu po prostu padłem ze zmęczenia!

Brak komentarzy: