Jak przyjechałem pod furtkę do ogrodu, spotkałem niezadowolonego Vincenta. Okazało się, że nie było dziś dla niego pracy... Na drzwiach wisiała karta na szczęście już tylko w języku angielskim:
Pierwsza kartka na drzwiach Garfielda w łatwiejszym do zrozumienia języku :)
Tak więc kontynuowałem swoją pracę nad dalszą częścią murku. Około 10 rano przyszło dwóch Niemców co byli wczoraj i słyszałem tylko dużą sprzeczkę, chodziło oczywiście o pieniądze. Garfield nie chciał im dać czeku, ponieważ nie wykonali do końca swojej pracy. Zresztą od samego początku mówił na nich, że są zbyt powolni i leniwi, że nie chce ich zatrudniać itp. Widziałem tylko, że byli jeszcze 15 minut, coś zrobili i chyba dostali czek i sobie poszli :)
Po lunchu, czyli ponownie BBQ dowiedziałem się, że jutro mają przyjść ponownie Włosi i będę musiał zarządzać ich siłami roboczymi. Jestem ciekaw co to będzie. Jeszcze przed ich przyjściem miałem skompletować, aby w tym "magicznym ceglastym kręgu" były wszystkie cegły ułożone i w całości. Jeśli była jakaś nadkruszona miałem ją poprawić, a jeśli była jakaś pęknięta to miałem ją wymienić. Nie było to proste, ponieważ wszystkie cegły były porządnie wbetonowane w ten krąg... Czasami zastanawiam się, czy przypadkiem pod tą całą ziemią w środku tego kręgu nie są zasypane jakieś zwłoki, albo coś innego... To musi mieć dla niego jakieś wielkie sentymentalne znaczenie.
Na koniec dnia znowu zostałem pochwalony, że wszystko bardzo dokładnie i dobrze zrobiłem to co miałem zrobić. Pracę skończyłem o 20:30, więc po prysznicu w domu po prostu padłem ze zmęczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz