sobota, 30 stycznia 2010

Przesadzanie z miejsca na miejsce...

Od 10:00 ponownie przyszło mi się zmagać z humorami Garfielda. Z samego rana od razu zostałem poinformowany, że wczoraj nie przesadziłem jakichś roślinek, które posadziłem dwa dni temu, źle ponieważ przeszkadzał mi żeliwny stolik. Komentarz, że tak długo te roślinki nie mogą być przesadzone od posadzenia, ponieważ korzenie się zniszczą. W sumie zgadzam się, tylko że czemu dwie minuty później kazał mi przesadzić osiem innych roślinek posadzonych przeze mnie w tym samym czasie, ponieważ wczorajsze zakupy były tak udane, że tamte będą lepiej wyglądały na miejscu tych, które miałem przesadzić... No cóż ja tu tylko przesadzam, więc wszystko zrozumiawszy co mam zrobić zabrałem się do pracy. Garfield pojechał załatwić swoje sprawy i mogłem na spokojnie wszystko zrobić po kolei... Udało mi się zrobić zdjęcie przez okno jego pokoju - widok na jego biuro. 
Pokój - biuro Garfielda

Pracę skończyłem o 19:30, więc wróciłem do domu, późno i zmęczony, nie mając już siły na żadne konstruktywne czynności poza ugotowaniem obiadku.  

Brak komentarzy: