piątek, 22 stycznia 2010

Lekcja posiadania podwładnych

Do pracy przyjechałem na wczesną godzinę 7:30! Zostałem dokładnie poinstruowany co ja mam zrobić i co ważniejsze co mają zrobić Włosi jak przyjdą. Tuż przed ich przyjściem miałem wykończyć kilka rzeczy aby spokojnie mogli zacząć dalej odkopywać "magiczny ceglasty krąg" Garfielda! Zresztą jedna z instrukcji brzmiała: "Daj im te cięższe prace a ty zajmij się tymi gdzie potrzeba zdolności artystycznych". Włosi przyszli o 9:30.
W temperaturze 35 stopni Celsjusza naprawdę ciężko się pracuje, a w szczególności z takim zajęciem jak kopanie i przenoszenie ciężkich pojemników z ziemią. Pod koniec dnia Garfield był zadowolony z moich postępów i mojego zarządzania dwuosobowym zespołem, jednakże nie był zadowolony z ich szybkości pracy. Ja rozumiem, że trzeba coś zrobić, ale nie w 8 godzin z jedną 15-minutową przerwą, drugą o 12, kolejną na lunch tym razem 30-minutową o 13:30, a później do 18 tylko kopanie. Wtedy to jeszcze słońce tak się przemieściło, że świeciło na ten cały magiczny ceglasty krąg. No ale to nieważne, dobrze że udało się zrobić to co było zaplanowane.
Po powrocie do domu zdążyłem wejść pod prysznic i coś zjeść i pojechałem po Malinkę.

Brak komentarzy: