piątek, 20 listopada 2009

Polowanie nadal trwa!

Dziś skończył mi się bilet, a następnego nie chcę na razie kupować, ponieważ jest drogi. Na szczęście mamy rowerki, które też dobrze mogą nas dowieźć. Nie chcąc tracić czasu postanowiłem poszukać pracy w piątkowy poranek. Zanim jednak wyszliśmy z Malinką z domu już nie był to do końca taki poranek, ale wciąż rano. Poszedłem jeszcze raz do piekarni, gdzie się okazało, że już nikogo nie szukają?!? Jak to możliwe, byłem tydzień temu zostawiłem resume i dowiedziałem się, że szukali, mieli zadzwonić... Dzisiaj już nie szukają! Co jest ze mną nie tak?!?
Następnie razem z Malinką odwiedziliśmy kilka kawiarni i sklepików i musiałem już powoli zacząć kierować się w stronę centrum do szkoły... Na rowerach z górki bardzo przyjemnie się jedzie, niestety gorzej w drugą stronę, szczególnie pod te stromizny. Już teraz wiem jaki wysiłek mają kolarze... :)
W centrum w biurze wydrukowałem dostawę świeżych, cieplutkich i jeszcze bardziej skróconych resume na dzisiejszy wieczór.
W szkole jak to w szkole troche gramatyki, rozmów, nowych słówek, czyli do przodu. Po nauce na rowerku pośmigałem do Malinki. Po drodze zaczął padać deszcz, było strasznie gorąco, a ja spocony, cały czerwony jeszcze zaglądałem do kilku miejsc. Zawsze warto spróbować, a jak już jestem w pobliżu to dlaczego by nie...W końcu dostałem kilka wizytówek i adresów www aby zaaplikować lub wysłać resume on-line.
U Malinki było strasznie dużo klientów, więc poprosiłem o szklankę wody i po krótkim odpoczynku nie przeszkadzając dalej poszedłem na polowanie pracy. Był piątek i już wieczór. Wszędzie było sporo osób. W niektórych miejscach mówili, że są zajęci i poprosili abym przyszedł w najbliższym czasie. Jeden koleś w restauracji, gdzie jak się weszło to tak (jakby to delikatnie powiedzieć...) śmierdziało wydał mi się nie do końca przyjemny. Powiedział to co wszyscy, że jest zajęty i żebym mu głowy nie zawracał, ale chwilę potem dał mi kartkę A4 z formularzem do wypełnienia. Wypełniłem na zewnątrz, ponieważ koleś nie chciał abym mu zajmował stolik wewnątrz. Nawet lepiej, milsze powietrze...
Po tym pojechałem do domu, gdzie czekała na mnie pyszna kolacja spaghetti oczywiście nieprzyrządzona, więc dopiero po 45 minutach mogłem cieszyć się jej smakiem :)

Brak komentarzy: