środa, 11 listopada 2009

Pożegnanie...

Po wczorajszych wyprawach nie miałem czasu zrobić pracy domowej, ale udało mi się ją odrobić w dość sprzyjających warunkach na promie. Taką naukę to lubię.
Na pierwszej lekcji odwiedzili nas wizytatorzy, którzy obserwowali co się dzieje, a na kolejnej mieliśmy małe pożegnanie z naszą nauczycielką, ponieważ teraz będzie uczyć wyższe grupy. Przyniosła przepyszny tort czekoladowy!


Do tego każdy przyniósł też coś do jedzenia / picia i miło spędziliśmy czas rozmawiając po angielsku. A teraz zdjęcie grupowe klasy:


Po tak miłych zajęciach w pracy było trochę gorzej. Pojedyncze ulotki, czyli dużo chodzenia i mała stawka. Na szczęście byłem w rejonie gdzie były bloki i poszło szybko.

Brak komentarzy: