czwartek, 12 listopada 2009

Nowi nauczyciele przynudzają

Prom do centrum jak zwykle odpłynął niesamowicie punktualnie, pomimo porannego załadowania. Około 75% miejsc siedzących było zajętych, co jak na promy jest bardzo rzadkim zjawiskiem w godzinach w których pływałem do tej pory.
W szkole udało się przeżyć dwie nudne lekcje. Trzymała mnie przy nadziei myśl, że nowy/a nauczyciel/ka będzie ciekawie prowadzić. W końcu zaczęły się zajęcia i... polskie przysłowie, że nadzieja matką głupich okazało się sprawdzić w ponad 100%! Kobitka przeszła samą siebie. Dobrze, że zajęcia będą z nią tylko przez dwa dni bo bym chyba wyszedł z siebie i stanął obok! Kobieta podobno urodzona w Australii, z lekkim brytyjskim akcentem w wieku około 70 lat. Nie wiem dlaczego, ale taki typowy stereotypowy przykład nauczycielki.
Po zajęciach aby dzień był jeszcze nudniejszy poszedłem rozdać kolejne setki ulotek. Niespodziewanie podczas tej czynności zaczęło grzmieć, błyskać się i lać jak z cebra, więc gdzieś w zadaszonym miejscu straciłem około godzinę. Szkoda, że w tej "pracy" płacą za sztuki a nie za godziny... Pozbywszy się tysiąca sztuk odwiedziłem Malinkę w pracy. Wymieniliśmy się biletem i kluczami do mieszkania no i ja dodatkowo dostałem gratis rower, który przyprowadził mnie szybko do domciu.

Brak komentarzy: