wtorek, 17 listopada 2009

Czyżby się coś ruszyło?

Wczesne niepotrzebne wstanie,
w szkole wielkie zamieszanie.
Zmieniły się zajęcia dodatkowe,
teraz będę ćwiczyć wymowę.
Rano będę chodzić w poniedziałki i środy
i w te dni nie będzie już tyle swobody.

Dostałem telefon w pracy sprawie
na interview w dniu jutrzejszym się pojawię.
Praca polegać by miała na sprzedaży kredytowych kart
Mam nadzieję, że to nie jakiś kiepski żart.
Miejsce już mi dobrze znane,
miesiąc temu zostało zbadane.
Teraz szkoły koniec już dobiega
a pracodawca na pełen etat nalega.

Nie ma co się jutrem martwić,
kilka resume trzeba jeszcze załatwić.
Może mnie potrzebują w sklepie z telefonami
zajrzałem również do sklepów z aparatami
Do luna parku też się wybrałem,
Pecha miałem, bo zamknięty był jak tam zajrzałem
Rezultatów z pracą pozytywnych brak
Szykuję się na jutrzejszy atak!



Tu można by było mieć mieszkanko. Kąpać się w basenie i mieć widok na most, operę i panoramę Sydney!










2 komentarze:

MariusziAgatawkrainieOz pisze...

O kurcze! W Melbourne jest taki sam lunapark, identyko, dzisiaj powinnam wrzucic zdjecia na bloga to sie przekonacie...A w ogole musimy sie spisac jako prywatnie, chyba jednak te miasta sie bardzo roznia Andrzejku, bo u nas na ulicy np. w co drugiej knajpie szukaja pracownikow i wikszosc znajomych nie szukala pracy dluzej niz 2-3 tygodnie. Coraz czesciej o tym mysle, nawet jak sie przesiadalismy w Hong-Kongu do Melbourne to mielismy prawie pusty samolot-really!!!a do Sydney zapchany. Moze wam trzeba zmienic miasto???:)

MariusziAgatawkrainieOz pisze...

Ej Andi, trzymam kciuki, dobra strategia, ze szukasz rowniez w innych miejscach. Zycze Ci zebys dostal ta prace i niemala place :)